Lęk towarzyszy człowiekowi całe życie.
Jest on potrzebny żeby chronić nas przed zagrożeniem. Pomaga przetrwać, podejmować decyzje, ocenić ryzyko.
Nie możemy, i nie powinniśmy, jednak dawać mu pierwszego miejsca w naszym życiu, bo zaczyna urastać do ogromnych rozmiarów, odbierając radość życia tu i teraz.
Czego najbardziej się boimy?
Z moich obserwacji wynika, że ludzie najczęściej boją się ŚMIERCI, bo nie wiedzą jak to będzie. Lęk przed nieznanym.
A przecież śmierć jest częścią życia, nie ma innego scenariusza.
Wystarczy to uznać. Tak jak uznajemy , że dzień rozpoczyna się wschodem słońca i kończy zachodem. Czy rano rozpaczamy, że wieczorem słońce zajdzie?
Wykorzystajmy dzień, żyjmy dzisiaj.
Kilka lat temu do mojego gabinetu trafił siedmioletni chłopiec.
Był bardzo chory i bardzo wystraszony. Kiedy powiedziałam do niego:
– Musimy cie ukłuć w palec, żeby zrobić badanie, krzyczał ze strachu, bo wyobrażenie bólu związanego z ukłuciem było jednym z jego największych lęków. .
Cierpiałam wewnętrznie razem z Nim; kocham dzieci i pomimo tylu lat pracy, nadal trudno mi się pogodzić z ich bólem, strachem i cierpieniem.
Udało mi się opanować i ze współczuciem, spokojnym głosem wytłumaczyłam, że jest to niezbędne, by ocenić jego stan zdrowia.
Badanie wykazało bardzo wysoki poziom cukru we krwi. Przekazałam informację rodzicom i dziecku:
-To jest cukrzyca, musicie jechać do szpitala. Trzeba będzie codziennie robić dziecku zastrzyki i być może kilka razy dziennie nakłuwać palce, by ocenić poziom cukru, bo to jest taka choroba.
Matka dziecka rozpłakała się.
Wtedy ten chłopiec, zupełnie spokojny, powiedział:
-Mamo nie płacz, ja już się nie boję, pojadę do szpitala.
Lęk przed nieznanym paraliżuje, kiedy go oswoimy, pojawia się akceptacja i można w pełni żyć dzisiaj, w tu i teraz.
Zuza.